3.08.2016

rozdział pierwszy

Słuchaj do rozdziału


Gotowa na kolejny dzień w mojej pracy zawiązałam kremowy fartuszek w pasie i wyłożyłam na wystawie dopiero co upieczone słodkie bułeczki. Czując zapach świeżo parzonej kawy, popatrzyłam oczekująco w kierunku drzwi, w których zaraz powinni pojawić się nasi klienci. Kiedy wpadł przez nie młody, na oko dwudziestoletni, blondyn zamrugałam zdziwiona, na to nie byłam przygotowana.
- Ukryj mnie - sapnął do mnie, a jego czerwona twarz wskazywała na dość duży wysiłek.
- O..okej - zająknęłam się i dodałam - chodź na zaplecze - zaprowadziłam go do magazynu, w którym pracownicy trzymali swoje rzeczy. - Uciekasz przed...? - zapytałam, unosząc brew i dokładnie taksując go spojrzeniem.
- Reporterzy - wykrztusił, nadal z trudem łapiąc oddech. Wywróciłam oczyma i podałam mu butelkę wody z mojej torby.
- Napij się, bo zaraz mi tu padniesz - po tym, jak wypełnił moje polecenie, kontynuowałam swoje małe dochodzenie. - Tak konkretnie to, co narobiłeś, że cię ścigali? Zabiłeś kogoś, czy biegałeś nago przed pałacem prezydenckim? - Druga wersja zdecydowanie bardziej pasowała mi do chłopaka, miał w sobie coś, co aż krzyczało, że ma głupie pomysły i lubi je realizować.
- Chcieli się dowiedzieć co z Peterem - odgarnął sobie włosy z czoła.
- A Peter to kto?
- Peter Prevc - kiedy zauważył, że nadal mam zmarszczone brwi wywrócił oczyma. - Nie mów, że nie wiesz kto to.
- No widzisz, nie wiem - fuknęłam.
- Skoczek narciarski - wyjaśnił niecierpliwie.
- A to ten - uderzyłam się w czoło. Gościu był w Słowenii pewnego rodzaju gwiazdą, karton z nim stał w każdym sklepie, jego książkę sprzedawali w każdej księgarni, był w każdej reklamie, ogółem był wszędzie, niedługo będę mogła otworzyć lodówkę, a on z niej wyskoczy. - Skacze na dwóch nartach i wszyscy myślą, że jest Bogiem. Już wiem - pokiwałam  ze zrozumieniem głową.
- Nie oglądasz skoków? - spytał się zdziwiony, przypatrując mi się uważnie.
- A powinnam? Nie lubię sportu - wzruszyłam ramionami, przecierając twarz. - Ty też skaczesz?
- Tak i właściwie to się nie przedstawiłem, Anze Lanisek, dla przyjaciół Żaba - wyciągnął w moim kierunku rękę.
- Marina Draszyńska, dla przyjaciół Mari - gdybym tych przyjaciół miała, dodałam w myślach i uścisnęłam jego dłoń.

~*~

Myślami wróciłam do sytuacji sprzed pół roku, kiedy poznałam Anze. Cieszyłam się, że mu pomogłam, bo gdyby nie to wydarzenie, zapewne moje życie nadal byłoby nudne i niezbyt kolorowe. Jednakże dzięki mojej wspaniałomyślności, a jego wdzięczności w końcu w piątki wieczorami mam co robić i zazwyczaj wychodzę z nim i z jego kolegami do baru na piwo. Chociaż zazwyczaj kończy się to tak, że oni się upiją, a ja nie i zostaję ich nianią. Przyzwyczaiłam się do tego, ale ich wygłupy i wyskoki po alkoholu nadal mnie zaskakują. Słoweńska kadra skoczków jest naprawdę zadziwiająco kreatywna, a zwłaszcza po procentach, mimo to nadal określam ich mianem moich przyjaciół.

Wciągnęłam na nogi czarne rurki z dziurami na kolanach, ubrałam czarne, niskie Conversy oraz szarą, luźną bluzkę z wiązaniem na dekolcie i byłam gotowa do wieczornej wyprawy. Wzięłam jeszcze tylko małą torebkę z portfelem i telefonem w środku, zamknęłam mieszkanie i spacerem ruszyłam w kierunku baru, w którym się umówiłam z chłopakami. Po wejściu do środka, od progu można było już usłyszeć ich głośne śmiechy. Jak zwykle najbardziej dokazywał Anze, który właśnie podrywał kelnerkę obsługującą nasz stolik. Wślizgnęłam się na wolne miejsce koło Tilena i westchnęłam cicho, obwieszczając swoje przybycie.
- Już nie jest trzeźwy, prawda?
- Nie - pokręcił głową z zafascynowaniem wpatrując się w Laniska.
- On wpadnie w końcu w alkoholizm - wywróciłam oczyma i pokręciłam głową nad zachowaniem Anze.
- Zachowujesz się jak jego matka - podstawił mi pod nos szklankę z nestea i wódką. - Pij, rozluźnisz się.
- Czasem się nią czuję - mruknęłam, zezując do środka szklanki i szybko ją opróżniając.
- Chcesz się upić? - spytał z niedowierzaniem Jaka zwracając na mnie uwagę całego stolika.
- Może nadszedł na to czas - wywróciłam oczyma, zamawiając kolejną szklankę. Raz na jakiś czas można zaszaleć i puścić hamulce.
- Brawo mała - zaśmiał się Jurji i poklepał mnie po dłoni, a ja tylko uśmiechnęłam się i wzięłam głębszy oddech opierając się o Tilena.

Po kilku kolejkach chłopcy stwierdzili, że czas przenieść się do innego, bardziej rozrywkowego lokalu. Chciałam zrezygnować, ale mi nie pozwolili i takim sposobem skończyłam, siedząc w loży w Crawl. Siedziałam, obserwując bawiący się tłum, Anze z Tilenem poszli wyrywać laski, Jurji z Nejcem zmyli się do domu, Cene z Jaką poszli do baru, a ja pilnowałam loży siedząc koło Domena, który zawzięcie pisał coś w swoim telefonie.
- Zatańczysz? - podszedł do mnie przystojny brunet, uśmiechając się figlarnie.
- Z chęcią - powiedziałam szybko, byleby się ruszyć z czerwonej kanapy. Chłopak poprowadził mnie w kierunku parkietu. Wmieszaliśmy się w szalejący tłum, który rytmicznie podskakiwał do jednej ze zremiksowanych piosenek. Poczułam ręce na swoich biodrach i zaczęłam delikatnie kołysać nimi. Po dwóch piosenkach poczułam przy uchu gorący oddech, a ręce mojego towarzysza zastąpiły inne.
- Odbijany - usłyszałam zachrypnięty od alkoholu głos Anze. Obróciłam się do niego powoli przodem.
- A ty co? Panna ci zwiała? - zapytałam z kpiącym uśmieszkiem, czując jak alkohol przeze mnie przemawia.
- Nie, nudna była - parsknął cichym i wrednym chichotem.
- Jesteś okropny - położyłam mu głowę na ramieniu.
- Szczery - po chwili zastanowienia dodał - no i może trochę wredny, ale to czasami i tylko trochę.
- Ale i tak cię lubię - zaśmiałam się.
- Ale zawsze i bardzo?
- Tak Lanisek - wywróciłam oczyma i odsunęłam się od niego trochę, po to, aby spojrzeć na niego. - Idziemy się napić? Strasznie zaschło mi w gardle.
- Okej - skinął głową i złapał moją dłoń w swoją, ciągnąc mnie w stronę baru, aby zamówić drinki.

___________

To opowiadanie nie jest o poznawaniu się, byciu razem etc. 
Historia będzie opowiadała o budowaniu relacji między dwójką ludzi skazaną na siebie w wyniku pewnych wydarzeń.
Jeśli nie chcecie nie musicie czytać.
Na razie was wprowadzam w ten świat, ale od trzeciego rozdziału powinno zacząć się ""coś"" dziać

CZYTAM = KOMENTUJĘ, DOCENIAM PRACĘ AUTORA

5 komentarzy:

  1. Dobrze się czyta, przyjemne, a Słoweńcow w takiej wersji lubię najbardziej, więc czekam na kolejny rozdział i pewnie zostanę do końca. :)
    ***
    Komentarz mało oryginalny, ale może nabiorę wprawy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Poznanie się Anze i Mariny - mistrzostwo. I Słoweńcy z resztą też. Kupuje ich i tego bloga. W ogóle masz świetny styl pisania, bardzo przyjemnie się czyta i lekko, więc liczę, że może trwające lgp natchnie Cię szybko do napisania kolejnego rozdziału :D
    Ps ja nie miałabym nic przeciwko, gdyby Peter wyskoczył z mojej lodówki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Oke, to znowu ja - hehe bubu nie pozbędziesz się mnie :D
    Nawet nie wiedziałam że nadal mam konto na bloggerze...
    Więc tak na wstępie, ja chce tego więcej. Więcej. Więcej. WIĘCEJ.
    To jest tak wspaniałe że na chwilę zapomniałam o tej wattpadowej gejozie która mi mózg psuje...i zachciało mi się znowu pisać.
    Kiedy ja ostatnio pisałam? Serio dużo osiągnęłaś bubu, może kiedyś wrócę do moich opowiadań?
    W każdym razie zostaje tu na 100%, no bo jest świetny styl, jest Żaba i jest ładna dziewczyna więc czego chcieć więcej?
    Śle wooorek weny bubu! :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Powiem tak. Całkiem ciekawy jest motyw, że Mari się ze sportem nie lubi, bo to wyklucza fangirlowanie (przykro, że nie ma, a raczej nie miała przyjaciół).
    Ech, w sumie fajnie, że ominęłaś cały etap zaznajamiania się, czasem takie rzeczy są męczące. A Słoweńce to najwięksi imprezowicze, heh.
    Ciężko mi w sumie określić, jaka relacja łączy Mari z Anze, ale mam wrażenie, że ta impreza, kiedy dziewczyna w końcu postanowiła się napić, skończy się co najmniej dziwnie :P.
    To ja lecę daaalej...!

    OdpowiedzUsuń
  5. 38 year-old Systems Administrator II Glennie Franzonetti, hailing from Dolbeau enjoys watching movies like Parasite and Sculpting. Took a trip to Kenya Lake System in the Great Rift Valley and drives a Bentley 8 Litre Sports Coupe Cabriolet. Wiecej Bonusow

    OdpowiedzUsuń