28.08.2016

rozdział drugi

- Pogięło cię?! - wykrzyknął Tilen patrząc na mnie ze swojego krzesła i z wrażenia prawie z niego spadając.
- Nie, byłam pijana - odpowiedziałam spokojnie, wałkując ciasto na słodkie rożki.
- Przespałaś się z Laniskiem - jęknął zrezygnowany, wciskając się bardziej w swoje siedzenie.
- Dokładnie - pokiwałam głową i zajęłam się wykrawaniem ciasta i nakładania nadzienia do niego. Kiedy włożyłam pierwszą część słodkości to pieca popatrzyłam na Tilena. - Jezus, o co ci chodzi? Przecież ciebie to tak jakby nie dotyczy - wytarłam ręce w fartuch i podparłam się pod boki.
- O to, że ty jesteś grzeczna, a on nie. Nie pasujecie do siebie - wykrzyknął i zagryzł wargę czekając na mój wybuch.
- Znalazł się ten, który jest taki genialny. Zajmij się swoim związkiem i Zaly! - warknęłam wkurzona. Nikt go nie prosił o wtrącanie się w to do kogo pasuje a do kogo nie.
- Może wy we dwie powinnyście pogadać, bo ja się chyba nie nadaję do tego - jęknął i potarł czoło.
- Przypominam ci, że ona mnie nie lubi - wywróciłam oczyma. - Nawet nie wiem za co, ale nie lubi. Sam mi mówiłeś - wyłożyłam słodkości z pieca na wystawę i wrzuciłam kolejne.
- Maruda - sięgnął po jeden rożek i wpakował w całości do buzi.
- Przytyjesz grubasie - wywróciłam oczyma.
- Jak się spotkasz z Zalą, to nie przytyje - powiedział szczerząc się, ale jak dostał ścierą po głowie, to mu przeszło.
- Tilen ja cię proszę, przestań spędzać czas z resztą kadry bo ci się głupota udziela - powiedziałam zirytowana.
- Masz za mało kobiet w towarzystwie. Mari, proszę cię - zrobił duże oczy jak Kot ze Shreka.
- Dobrze, spotkam się z nią - westchnęłam - kiedyś - dodałam cicho i zajęłam się pieczeniem.

~*~

Po półtora miesiąca namawiania mnie, Tilen w końcu wygrał i tak spotkałam się z Zalą. Zaprosiłam ją kulturalnie do mojego mieszkania. Specjalnie z tej okazji przyniosłam z pracy worek ze słodkościami, które rozłożyłam na półmisku i postawiłam na stoliku. Ogarnęłam szybko swój wygląd i usiadłam na kanapie, czekając na przybycie dziewczyny mojego przyjaciela. Usłyszałam pukanie do drzwi, więc poszłam otworzyć. Moim oczom ukazał się niziutka blondynka.
- Hej, ty jesteś Zala pewnie, jestem Marina - podałam jej rękę, którą ona uścisnęła.
- Miło mi cię poznać - uśmiechnęła się szczerze. - Nie myśl, że próbuje być miła, kiedy usłyszałam od Tilena o tym wszystkim zrozumiałam, że naprawdę jesteście tylko przyjaciółmi i nic romantycznego między wami nie ma - wyjaśniła, uśmiechając się przepraszająco.
- Okej - uśmiechnęłam się zakłopotana. - Chcesz coś do picia? - dłonią wskazałam na kuchnię.
- Mogłabyś mi zrobić kawy? Od rana jestem na nogach i usypiam już.
- Jasne - pokiwałam głową i włączyłam ekspres, ale gdy poczułam intensywny zapach, dopadły mnie mdłości. Przyłożyłam dłoń do ust i przełknęłam ślinę.
- Wszystko okej? - blondynka wstała zaniepokojona i do mnie podeszła, kładąc swoją dłoń na mojej łopatce. Pokręciłam przecząco głową i pobiegłam do łazienki, gdzie zwymiotowałam. - Zatrułaś się czymś? - Zala podała mi kubek z wodą, a ja przepłukałam usta i umyłam szybko zęby.
- Nie miałam czym, w tym jest problem. Rano wypiłam szybko herbatę i wybiegłam z domu do pracy, bo zaspałam. Ostatnio zdarza mi się to notorycznie - westchnęłam zirytowana. Blondynka patrzyła na mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Zagryzła wargę i spojrzała na mnie ze współczuciem.
- Moja mama jest lekarką i chyba wiem, co ci jest.
- Oh tak? - spojrzałam na nią z nadzieją.
- Jest ginekologiem, a tobie Anze sprawił mały prezent - wyjaśniła ze spokojem. W pierwszym momencie słysząc jej słowa, zaśmiałam się głośno. No bo w sumie kto by się nie śmiał. Nie na co dzień słyszy się, że jest się w ciąży, a raczej, że może się być w ciąży.
- Wzięłam tabletkę, niecałe 24 godziny po, ma 98% skuteczności zostało to potwierdzone - złapałam się nasadę nosa, zamykając oczy.
- Czyli 2 kobiety na 100 jednak zachodzą w ciąże - powiedziała spokojnie. - Nie musi tak być, ale jeżeli chcesz mieć sto procent pewności możemy jechać do mojej mamy - uśmiechnęła się pocieszająco.
- Okej, jedźmy - zgodziłam się i poszłam włożyć buty. Wzięłam kluczyki do auta i zjechałyśmy do garażu. Piętnaście minut później wchodziłam niepewnie do gabinetu.
- Dzień dobry - powiedziałam cicho, siadając na krzesło. Zala czekała przed gabinetem, trzymając za mnie kciuki.
- Dzień dobry - doktor Žagar popatrzyła na mnie. - Moja córka szybko mi wszystko wyjaśniła. Minęło już półtora miesiąca od stosunku, tak? - w odpowiedzi pokiwałam głową, a lekarka gestem ręki zaprosiła mnie na kozetkę przy USG. Po badaniu pani Žagar oglądała coś na zdjęciach, które zrobiła podczas USG, po czym mi je pokazała i wskazała na białą kropkę na czarnym tle. - To właśnie dziecko - popatrzyła na mnie uważnie. Sztywnymi palcami sięgnęłam po wydruk i przejechałam po nim palcem.
- Dz-dziękuje - wyszłam, nie rejestrując do końca, co się dzieje.
- I jak? - Zala szybko znalazła się koło mnie. To, co działo się później, pamiętam jak przez mgłę. Osunęłam się na krzesła, podając jej zdjęcia. Rękoma objęłam swój brzuch i zaczęłam płakać. - Spokojnie, będzie dobrze - objęła mnie i zaczęła gładzić moje plecy. Nie wiem, jak znalazłam się w domu, ale pół godziny później był przy mnie Tilen, który został ze mną do momentu, w którym zmęczona płaczem zasnęłam.

______________________

Teraz decyzja należy do was czy zostajecie ze mną i zobaczycie jaką relację Anze i Marina zbudują czy nie. Epilog już mam napisany, więc wiecie, moje decyzje dotyczące ich losu już zapadły.
Następny albo za tydzień, albo za dwa.

KOMENTUJĄC DOCENIASZ MOJĄ PRACĘ

4 komentarze:

  1. to ja moje bubu, znowu :3
    czuje się zaszczycona że już znam trzeci rozdział i jejku, trudno mi teraz pisać komentarz do tego rozdziału ALE....
    ta rozmowa między Tilenem a Marina na początku jest wspaniała, taka...no nie wiem, czytalam ją po kilka razy, może to przez styl w którym piszesz?
    dużo weny bubu i ty mi też dużo daj!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ło panie. Jeżeli ktoś się tego spodziewał to na pewno nie ja. Mnie osobiście ten rozdział zostawił z pewną pustką, ale taką dobrą. Zostaję tutaj i czekam już na ten 3 skończony. I coś tak czuję, że Tilen będzie chyba moją ulubioną postacią tutaj. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. To "co najmniej dziwnie" w poprzednim komentarzu okazało się duuużym eufemizmem.
    A Mari miała być taka rozsądna. Cóż zobaczymy, co wykombinują.

    OdpowiedzUsuń